Adam Bodnar Adam Bodnar
178
BLOG

"Puszczanie pary" - złe i dobre konsekwencje odwagi cywilnej

Adam Bodnar Adam Bodnar Polityka Obserwuj notkę 6

Od wielu lat w państwach zachodnich szczególną wagę przykłada się do ochrony pracowników lub funkcjonariuszy publicznych, którzy „puszczają parę" w interesie publicznym (tzw. whistleblowers). „Puszczanie pary" polega na ujawnianiu nadużyć, nieprawidłowości, haniebnych praktyk czy łamania prawa przez instytucje, w których pracują. Uznaje się, że osoby takie są niezwykle istotne dla życia społecznego. Ryzykują pracę, wysokie wynagrodzenie, dalszą karierę, bezpieczeństwo własne oraz rodziny, tylko po to, aby opinia publiczna dowiedziała się o rzeczach, które zmienią jej pogląd na daną kwestię i uchronią społeczeństwo przed szkodami.

Jednym z najbardziej znanych „puszczających parę" był Jeffrey Wigand, który ujawnił na czym polega intencjonalne manipulowanie uzależniającym skutkiem nikotyny w papierosach. Była to praktyka stosowana przez koncern, w którym pracował. To o nim opowiadał film „Insider", a w jego postać wcielił się Russell Crowe. Losy J. Wiganda po odkryciu afery nie potoczyły się najlepiej - szczególnie w sferze osobistej, ale z pewnością doprowadził do poważnych zmian (http://www.jeffreywigand.com i zachował godność jak - nie przymierzając - "Gladiator". 

Inni to Cynthia Cooper z Worldcom oraz Sherron Watkins z Enronu, którzy ujawnili zasady „kreatywnej księgowości". O konsekwencjach afery Enronu dla świata finansowego nie muszę wspominać...

Z kolei Paul van Buitenen ujawnił w 1998 r., pracując jako audytor wewnętrzny, nieprawidłowości w finansach Komisji Europejskiej, co doprowadziło w efekcie do rezygnacji Jacquesa Santera z funkcji jej Przewodniczącego. Obecnie jest europarlamentarzystą i prowadzi organizację pozarządową zajmującą się monitorowaniem przejrzystości w działaniach UE (http://www.europatransparant.nl/?pag=145&siteid=145).

W Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii już dawno się zorientowali, że w interesie nas wszystkich jest ochrona „puszczających parę". Mało kto ma odwagę cywilną, aby ryzykować całe swoje życie dla bliżej nieokreślonego „interesu publicznego". Dopiero jeśli będzie wiedział, że ktoś mu poda pomocną dłoń, a przepisy prawa będą po jego stronie - prawdopodobieństwo poinformowania społeczeństwa o jakiejś informacji, bicia na alarm, rośnie.

Stąd też ustawodawcy przyjęli odpowiednie ustawy, które chronią „puszczających parę", ale także nakładają poważne kary na osoby, które w jakikolwiek sposób próbują ich szykanować za podjęte decyzje. Oprócz tego działają liczne organizacje pozarządowe, które oferują takim osobom profesjonalną pomoc prawną, wsparcie oraz publicznie występują w ich obronie.

Oczywiście z „puszczającymi parę" należy także uważać. Natura ludzka jest taka, że ludzie czasami lubią robić z siebie męczenników, choć ku temu nie mają podstaw. Bo ani nie ujawnili niczego ważnego, albo po prostu starają się wykorzystać ochronę zapewnianą „puszczającym parę" do osobistych interesów.

Jeżeli zatem na ustach praktycznie każdej partii w Polsce jest walka z korupcją czy innymi nieprawidłowościami, dziwić może, że żadna z nich jak dotąd nie zaproponowała ustawy chroniącej „puszczających parę". Wystarczyłoby tylko zapoznać się z kilkoma regulacjami obowiązującymi w innych państwach i odpowiednio je dostosować do warunków polskich. Być może byłby to efektywniejszy sposób walki z korupcją niż niejedna ustawa o oświadczeniach majątkowych.

Tymczasem jest całkiem na odwrót. Prok. Parulski, chyba najbardziej znany obecnie „puszczający parę" ma same kłopoty. Ale przynajmniej może powiedzieć to co Jeffrey Wigand oświadcza na swojej stronie internetowej - „Zrobiłem to co było słuszne".

Adam Bodnar
O mnie Adam Bodnar

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka